wtorek, 1 listopada 2016

Rozdział 5

Był w firmie jako pierwszy. Chociaż była dopiero szósta rano. W całym budynku panowała ciemność, tylko w jego biurze świeciła się lampka, a on siedział pochylony przy biurku. Nie wiedział co się z nim dzieje, czy mógł znowu pozwolić na jakiekolwiek uczucia? Nie, to nie było do jego przyjęcia. Żeby zapomnieć, rzucił się w wir pracy. Pracował przez półtora godziny, aż ktoś wparował do jego biura.
-Siema Ross!-Do pomieszczenia wbiegł Brad. Nigdy nie pukał gdy wchodził do biura przyjaciela.
-Nauczysz się kiedyś pukać?-Zapytał chamsko blondwłosy.
-Zły dzień?-Brunet rozsiadł się wygodnie na fotelu przy biurku. -Wiem jak ci pomóc, ty, ja, bar i gorące dziewczyny. Co ty na to?
-Mam dużo pra...-Rossowi nie było dane dokończyć zdania.
-Ross Lynch nie chce zaliczyć jakieś laski, co się z tobą dzieje?-Przyjaciel spoważniał. Ross nigdy sobie nie odmawiał wyjścia do baru.
-O szóstej będę u ciebie. -Nie chcąc wyjaśniać tego co się z nim dzieje, postanowił zgodzić się na propozycję kumpla.
-I to jest właśnie znany mi Ross-Brad poklepał przyjaciela po plecach i przybił mu "żółwika".
Ktoś lekko zapukał do drzwi. Chłopacy odwrócili się w ich stronę.
-Hej, mogę?- W drzwiach pojawiła się Laura. Serce Rossa przyśpieszyło. Ledwo łapał oddech.
-Hej, wejdź, ja już lecę-Odpowiedział brunet.-Do później, Ross.-Wyszedł z pomieszczenia, uśmiechając się do Laury.
-Jutro idziemy na randkę.-Powiedział blondyn bez większych emocji, chociaż w środku od dawna nie rządziły nim tak jakiekolwiek uczucia.-Możesz wybrać miejsce.-Dodał, nie odrywając wzroku od wypisywania papierów.
-Emm może wesołe miasteczko? Nigdy nie byłam.-Skomentowała, lekko skrępowana i usiadła przy swoim biurku, które znajdowało się na przeciwko miejsca pracy blondyna. 
-Myślałem raczej o jakiejś restauracji, ale skoro chcesz iść do wesołego miasteczka, nie ma sprawy.-Spojrzał na brunetkę, ale od razu odwrócił wzrok. 

Nie spodziewałem się że wybierze takie miejsce, na randkę. Myślałem że raczej będzie wyciągała ode mnie jakieś pieniądze, tak jak robi to większość dziewczyn. Jednak trochę się co do niej pomyliłem. 
-Co chcesz dostać?-Spytałem, wstając i podchodząc do drukarki, w celu wydrukowania papierów. 
-Słucham?-Czułem na sobie jej wzrok, ale nie byłem wstanie na nią spojrzeć, nie chciałem spotkania z jej oczami. 
-Biżuteria, jakaś markowa torebka?-Zazwyczaj o to dziewczyny prosiły.
-Róża wystarczy.-Czułem że się uśmiecha. Ten jej piękny uśmiech, aż od razu podniosły mi się kąciki ust ku górze. Przestań Ross-Skarciła mnie moja podświadomość. Potrząsnąłem lekko głową, jakbym chciał wyrzucić z niej obrazek brunetki.
-Przyjadę po ciebie jutro o dwudziestej. Pasuje?-
-Pasuje.-Odpowiedziała.

-Ross jesteś gotowy?-Do mojego biura wszedł Brad, a raczej wpadł.
-Zaraz przyjdę, poczekaj na mnie.-Wstałem z miejsca i ubrałem marynarkę, która cały czas leżała na fotelu, koło wielkich okien. Było z nich widać całe miasto. -Za to że zostałaś ze mną dłużej, dostaniesz pieniądze za nadgodziny.-Skierowałem słowa do siedzącej brunetki.
-Jasne.-Uśmiechnęła się lekko i również zaczęła się ubierać.
Razem wyszliśmy z biura. Zamknąłem drzwi na klucz, a potem oddałem je sekretarce Angie, wysokiej starszej od nas blondynce. Pracowała tutaj już od dawna, a właściwie od pierwszych dni pracy firmy. Wychodząc z firmy, brunetka cały czas podążała obok mnie. Gdy złapałem już klamkę drzwi, zatrzymała się.
-Ross...-Powiedziała bardzo cicho.
-Tak?-Odwróciłem się w jej stronę. Dopiero teraz dobrze się jej przyjrzałem, miała podkrążone oczy, a koło lewego oka widniał mały siniec. Cofnąłem rękę, którą trzymałem na klamce i złapałem dziewczynę za podbródek. -Kto ci to zrobił?-Spytałem wściekły.
-Ja...Przewróciłam się. -Odwróciła szybko wzrok i wyszła z firmy. Ruszyłem za nią.
-Laura, poczekaj!-Zagrodziłem jej drogę.-Pytam się kto ci to zrobił, i oczekuje prawdziwej odpowiedzi.
-A od kiedy się mną przejmujesz? To nie twój interes.-Powiedziała bardzo cicho, ale usłyszałem to bardzo wyraźnie.
-Od kiedy zgodziłaś się dla mnie pracować, to mój interes.-Powiedziałem po dłuższym czasie, nie mając dobrego wyjaśnienia. Nie mogłem powiedzieć prawdy, bo sam do końca jej nie znałem.
-Odwal się.-Powiedziała dostatecznie głośno i jasno, a zaraz po tym uciekła. Gotowało się we mnie, jakbym właśnie wypił lawę (mądra ja^-^~Od.Aut). Stałem chwilę w tym samym miejscu, nie wiedząc co robić. Biec za nią, czy dać sobie spokój?. Zaraz przypomniałem sobie że byłem umówiony z Bradem. Ruszyłem do czarnego audi TT, jednego z mojej kolekcji aut. Brad siedział już po stronie pasażera, grając na telefonie. Usiadłem po drugiej stronie.
-A ty skąd masz moje kluczyki?-Spojrzałem na przyjaciela, który zawiesił sobie na palcu kółko od kluczy, do mojego auta.
-Ciebie nawet niewidomy by okradł.-Wybuchł śmiechem, a ja spojrzałem na niego wzrokiem mordercy, z czego nic sobie nie zrobił, tylko dalej wrócił do grania na smartfonie.
Odpaliłem auto i ruszyłem w kierunku znanego mi dobrze baru. Był on oddalony od firmy jakieś 15 kilometrów. Gdy byliśmy już na miejscu, zobaczyliśmy wielki czarny budynek. Na parterze znajdował się cały bar, a na piętrze mały hotel.
Wchodząc do pomieszczenia poczuliśmy charakterystyczny zapach, połączenie piwa, wódki i starego jedzenia. Usiedliśmy na końcu baru.

Tak bardzo chciałabym zostać w domu i po prostu więcej tam nie iść, ale nie było to możliwe. Musiałam spłacić długi Vanessy, żeby mieć już spokój. Jedna praca nie wystarczała więc wzięłam nocne zmiany w barze. Wzięłam zimny prysznic, nie starczyło mi na opłacenie ciepłej wody, więc mieliśmy tylko zimną. Ubrałam się w skąpy strój kelnerki, pierwszy punkt za co nienawidziłam tej pracy, i związałam włosy w średniego kucyka. Na twarz nałożyłam lekki makijaż i ruszyłam do wyjścia. Bałam się każdego dnia w tej pracy. Ostatnio musiałam uczestniczyć w bójce. Facet chciał wykorzystać moją koleżankę, najgorszy dzień mojego życia. Czym ja sobie na to zasłużyłam?
Kiedy była już na miejscu, poczułam charakterystyczny zapach piwa, wódki i starego jedzenia. Skierowałam się za bar i przywitałam się z moją dobrą koleżanką Emily. Dzięki niej miałam jeszcze siłę tutaj przychodzić.
-Cześć kochanie-Przywitała mnie swoim słodkim głosem. Była wyższa ode mnie i parę lat starsza. Jej uroda nie miała porównania do żadnej modelki, długie nogi i blond włosy dopełniały jej wygląd.
-Cześć-Odpowiedziałam lekko się uśmiechając. Zabrałam tacę i notes, i zabrałam się za zbieranie zamówień.

Razem z Bradem dobrze się bawiliśmy, piliśmy już drugie piwo, więc rozmowa szła coraz lepiej. Dosiadły się do nas dwie dziewczyny, jedna niskiego wzrostu czarnowłosa, a druga, siedząca koło mnie, wysoka blondynka o figurze modelki. Oby dwie były ubrane bardzo wyzywająco, i oby dwie chciały tylko jednego i po to zasiadły koło nas. Zanim zdążyłem zauważyć mój kumpel podążał już na górę z dziewczyną. Dzięki Brad-pomyślałem. Blondynka jeździła mi palcem po udzie, aż w końcu rzuciła się na mnie i zaczęła mnie całować. Nie odmawiałem. Złapała mnie za rękę i prowadziła ku schodom.
Znaleźliśmy się w pokoju, rzuciłem ją na łóżko i zdjąłem szybko koszulkę, dziewczyna usiadła na mnie okrakiem i zaczęła odpinać mi guziki w spodniach. Zatrzymałem ją, i zrzuciłem z siebie. Nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem, sam nie wiedząc dlaczego. Ubrałem koszulkę i szybko rzuciłem się do wyjścia. Trzymając bluzę w ręku, skierowałem się szybko do wyjścia. Usłyszałem ją. Odwróciłem się w stronę skąd słyszałem jej głos. Jakiś koleś dobierał się do niej. Rzuciłem się na niego.

Zamknęłam oczy, bo wiedziałam że już nic mnie nie uratuje. Słona ciecz spływała mi po policzkach. Bałam się, tak cholernie się bałam. Nie chciałam tego. Czemu w ogóle zgodziłam się na tą pracę, nie wystarczył mi pierwszy raz?
Czekałam na ostateczność, ale nagle poczułam że obcy facet już się o mnie nie opiera, nie przygniata mnie do ściany. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam go. Rossa. Był cały we krwi, bił się. Ratuje mnie.
Zadał ostatni cios, a pijany facet padł na ziemię. Spojrzał się na mnie i szybko podbiegł łapiąc mnie za rękę, wyprowadził z baru.
-Nic ci nie jest? Co tu w ogóle robisz?-Trzymał mnie za ramiona i nie pozwalał mi upaść.
-Pracuje-Nie mogłam powstrzymywać się od płaczu i wybuchłam głośno, dusząc się powietrzem.
-Jestem już, nic ci nie grozi.-Przysunął mnie do swojej piersi, kładąc mi swój podbródek na mojej głowie. -Już dobrze, pojedziesz do mnie.-Założył mi na ramię swoją bluzę i otworzył mi drzwiczki auta. Wsiadłam bez zastanowienia. Usiadł po stronie kierowcy i ruszył.
Nie jechaliśmy długo. Zatrzymał się przed wysokim wieżowcem, i pomógł mi wysiąść. Weszliśmy do budynku, cały czas trzymał mnie za rękę.

Weszliśmy do mojego mieszkania. Podałem brunetce ręcznik, moją koszulkę i kazałem iść się wykąpać. Sam zabrałem bieliznę i dresowe spodnie i skierowałem się do drugiej łazienki. Spojrzałem na siebie w lustrze i dopiero teraz zobaczyłem jak wyglądam. Twarz i ciuchy były całe we krwi. Wszedłem szybko pod prysznic i umyłem się z całej krwi. Wytarłem się ręcznikiem, lekko sycząc z bólu. Ubrałem bieliznę i dresy. Skierowałem się do kuchni i zrobiłem mi i brunetce ciepłą herbatę.
-Dziękuje-Poczułem na sobie wzrok brunetki i szybko się obróciłem.
-Nie ma za co-Uśmiechnąłem się.
-Boże Ross!- Dziewczyna spojrzała się na moje rany i zakryła sobie ręką usta. Nie powiem, wyglądała seksowanie w mojej koszulce, która sięgała jej do połowy ud.
-Nic mi nie jest, to tylko trochę krwi-Skomentowałem, nie odrywając od niej wzroku. Jest naprawdę piękna. Przestań Ross.
-Daj apteczkę, opatrzę cię.-Bez sprzeciwu podałem dziewczynie apteczkę i razem skierowaliśmy się do salonu. Usiadłem na kanapie, a ona stanęła przede mną na kolanach i opatrywała mi rany.
-To on ci to zrobił?-Skierowałem swój wzrok na siniaka pod okiem Laury.
-Nie on, ale jego jakiś kumpel. To byłą moja wina. Broniłam mojej koleżanki i za to oberwałam.-
-To nie była twoja wina, jutro tam wrócę i dowalę im jeszcze raz.-Dodałem
-Od kiedy jesteś taki bohaterski?-Spytała.
-Od kiedy poznałem pewną piękną brunetkę.-Uśmiechnąłem się łobuzersko.
----------------------------------------------------------------------------------
Tak, tak. Nareszcie jest. Tym razem jest trochę dłuższy.
Mam nadzieję że ktoś tutaj jeszcze jest.
Dajcie znać!
Paaa :*