sobota, 13 sierpnia 2016

Rozdział 3

Poczułam silny ból głowy, tak jakby ktoś mocno uderzył mnie co najmniej kijem od baseballa. Mimowolnie otworzyłam oczy, ale zaraz z powrotem zamknęłam. Po całkowitym przyzwyczajeniu się do światła, ujrzałam znaną mi twarz blondyna. Próbowałam się podnieść, ale zabrakło mi siły i upadłam znów na ziemię.
-Co... co się stało?- Z trudem wypowiedziałam słowa.
-Zemdlałaś po tym jak spytałem czy zostaniesz moją dziewczyną.-Odpowiedział, a mi znów zrobiła się słabo.
-Mam zemdleć jeszcze raz?- Zapytałam z sarkazmem i spróbowałam znów się podnieść. Tym razem już z powodzeniem.
-Zanim znów zemdlejesz może najpierw mnie wysłuchasz?-Pomógł mi usiąść na skraju łóżka.
-W takim razie słucham.-Przetarłam oczy dłońmi.
-Muszę przejąć firmę mojego taty, ale nie odda mi jej puki się nie ożenię, a jak na razie nie mam dziewczyny, więc pomyślałem że mogłabyś mi pomóc.
-Biedak, żadna dziewczyna cię nie chce, więc ostatecznie przyszedłeś do mnie?
-Ha-ha-ha, zabawne. Jeśli chcesz dalej pracować w mojej firmie, musisz się zgodzić.-Dodał.
-To nie jest jeszcze twoja firma.-Powiedziałam żeby mu dopiec, ale chyba się nie udało.
-Jak mi pomożesz to będzie.-Powiedział patrząc mi w oczy, szybko odwróciłam wzrok.-Przemyśl to, jak będziesz zdecydowana omówimy resztę spraw.

*Następny dzień*
Całą noc nie mogłam spać, zastanawiałam się nad propozycją blondyna. Nigdy w życiu bym na to się nie zgodziła, ale nie mam wyjścia. Potrzebuję tej pracy. Przetarłam zapłakane oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie miałam ani grama siły na to żeby iść dzisiaj do pracy, ale muszę. Zabrałam przygotowane wczoraj ubrania i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic, gorące krople cieczy spływały po moim ciele. Nałożyłam żel na ciało, a potem szampon na włosy. Wytarłam ręcznikiem włosy, a potem owinęłam się nim. Wysuszyłam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i kanapki. Usłyszałam z pokoju płacz Maksa. Postanowiłam iść do pokoju mojej siostry i jej syna, i to sprawdzić. W pomieszczeniu nie zastałam dziewczyny, tylko płaczące dziecko. Szybko wzięłam go na ręce i poszłam po telefon. Dzwoniłam już trzeci raz, ale nikt nie odbierał zaczęłam się martwić.
-Cholera, co się z tobą dzieje Vanessa-Powiedziałam sama do siebie. Już powinnam wychodzić z domu, a ja nawet nie jestem ubrana. Nie zastanawiając się wybrałam numer do Rossa.
-Hej-Krzyknęłam przez płaczącego Maksa.
-Kto to tak ryczy?-Spytał zabawnym tonem.
-Nie przyjdę dzisiaj do pracy, moja siostra gdzieś wyszła i zostawiła mi swojego syna-Powiedziałam płaczliwym głosem. Miałam już wszystkiego dość. To nie pierwszy raz jak moja siostra tak robi, a potem przychodzi pijana.
-Zaraz będę.-Rozłączył się.
Usiadłam na ziemi z małym i zaczęłam płakać razem z nim. Nie mam już siły, całe ostatnie noce zarwałam na pilnowaniu małego a rano musiałam iść do pracy. Rozumiem Van, chłopak zrobił jej dziecko a potem zostawił, ale ona musi wziąć się w garść.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mieszkania, a zaraz zobaczyłam brązowookiego. Nic nie mówiąc zabrał ode mnie małego i poszedł z nim do kuchni.

Zdziwiłem się gdy brunetka zadzwoniła do mnie. Myślałem że będzie chciała porozmawiać o mojej propozycji, ale kiedy usłyszałem jej płacz, od razu wiedziałem że coś jest nie tak. Nie czekają, pojechałem do niej. Jeszcze jako nastolatek często zajmowałem się moim małym kuzynek, więc wiedziałem jak zajmować się dzieckiem. Znalazłem w kuchni mleko dla małego, sprawdzają wcześniej temperaturę, podałem butelkę małemu. Nie minęło dużo czasu, a mały zasnął mi na rękach, położyłem go do łóżeczka.
Zdjąłem marynarkę i podszedłem do Laury. Dalej płakała.
-Co się stało? Gdzie jest mama małego?
-Nie mam pojęcia, ale to nie pierwszy raz jak zostawia go samego. Mam już jej dość, w dzień pracuje, robię obiady, zajmuje się małym a ona chodzi na imprezy. Nie mam już siły.- Zaczęła płakać jeszcze bardziej.
Złapałem ją za ręce i podniosłem ją do góry. Spojrzałem w jej zapłakane oczy, a ona przytuliła się do mnie. Czułem się trochę dziwnie, ale odwzajemniłem gest.
-Już dobrze. Lepiej będzie jak się położysz.-Pomogłem jej dojść do jej pokoju. Zabrała z łóżka piżamę i poszła się przebrać. Usiadłem na skraju łóżka i rozglądałem się po jej pokoju.
-Nie musisz jechać do pracy?-Spytała kładąc się do łóżka.
-Zostanę z tobą i małym.-Powiedziałem bez emocji.
-Czemu raz jesteś taki miły, a raz zły? Czemu?-Spojrzała mi w oczy. Czułem że kiedyś zada mi takie pytanie.
-Połóż się, pójdę do małego.-Dałem jej buziaka w czoła i wyszedłem z pokoju.
Co się ze mną dzieje. Czy ja właśnie się w niej za... nie. Nie mogę.
Wychodząc z pokoju brunetki z mętlikiem w głowie, zauważyłem w salonie starą szafę z półkami, a na niej książki. Zabrałem jedną i skierowałem się do pokoju gdzie spał mały. Usiadłem na fotelu koło okna i zacząłem czytać. Nie zauważyłem kiedy zasnąłem.

Co to miało być? Czy Ross właśnie dał mi buziaka w czoło? Co z nim jest nie tak. Raz jest dla mnie taki oschły, a raz taki miły. Podoba mi się jak dzisiaj się zachował, żaden chłopak jeszcze wobec mnie tak nie postąpił. Muszę wybić go sobie z głowy zanim się w nim zakocham, a może już się to stało. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie mogę. Po godzinie leżenia, postanowiłam w końcu wstać. Skierowałam się do pokoju w którym śpi Maks. W fotelu koło okna siedział Ross, chyba zasnął. Jak on słodko śpi... Czekaj, stop. Laura przestań. Wcale przecież tak nie myślisz. Zajrzałam jeszcze do małego, który popadł w mocny sen. Skierowałam się do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty.
-Zrobisz mi też-Odezwał się głos za mną, aż podskoczyłam z przerażenia.
-Ross, przestraszyłeś mnie.
-Przepraszam, nie chciałem.-Stanął blisko mnie, zbyt blisko. Czułam jego oddech na moim ramieniu.
-Nie rób tak.-Krzyknęłam.
-Jak?-Zaśmiał się.
-Najpierw tutaj przyjechałeś tutaj, potem zająłeś się małym, pocałowałeś mnie w czoło, a teraz stajesz tak blisko...-Nie zdążyłam powiedzieć bo blondyn mnie pocałował. Niesamowite uczucie.
-------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej, hej.
I znowu zostawiam was w takiej ważnej chwili, ale uwielbiam budować napięcie.
Nie bijcie mnie za to ^-^
Z góry przepraszam z jakiekolwiek błędy, ale zaraz przysięgam że zasnę. Nie mam siły już nawet sprawdzać błędów. Gdy jutro wstanę, od razu poprawię błędy.
Dziękuje za komentarze! Kw <3